Przejdź do głównej zawartości

Początki wszystkiego!

    Teksas, ogromny stan gdzie wszystko jest ogromne! Auta, sklepy, jedzenie, wszystko! Ale zacznijmy od tego jak się tu dostałam.
     Na początku miałam lecieć z całą grupą do Frankfurtu, potem Chicago i wszyscy tam by się rozchodzili. Jednak w związku z tym, że mieszkam bardzo blisko czwartego największego miasta w Stanach, leciałam sama do Frankfurtu i od razu tranzytem do Houston. Lot miałam o 10:30, więc nie musiałam zrywać się z łóżka jakoś bardzo wcześnie. Jednak mimo wszystko wolałam być przed czasem. Wszystko szło dobrze, najtrudniejsze było widzieć łzy mamy jak już poszłam przez pierwsze bramki sama. Później w związku z tym, że i tak za szybko dostałam się na lotnisko, czekałam około dwóch godzin na boarding. Lot się trochę przedłóżył (koło 10 minut) więc odrobinę się zestresowałam, że nie zdążę. Całe szczęście na lotnisku czekał na mnie wolontariusz, który poprowadził mnie przez wszystkie bramki przez co byłam na czas. Po tym jak postałam trochę w kolejce do samolotu nie obyło się bez mojego tradycyjnego incydentu, że jakaś pani przykleiła mi złą naklejkę (?) w związku z czym musiałam wsiadać ostatnia. Nie była to ostatnia sprawa (spokojnie, już przyzwyczaiłam się do mojego szczęścia). W samolocie nie działał mi dźwięk w telewizorku, ale powiedziałam stewardesie i zresetowała urządzenie, po czym wszystko było cacy.
     Podczas lotu nie dałam rady zasnąć. Byłam zbyt przejęta całym zdarzeniem i innymi czynnikami, więc po prostu obejrzałam jakiej 4,5 filmu. Wylądowałam bez jakichkolwiek problemów i przeszłam przez wszystkie bramki. Po odebraniu bagażu nie mogłam pozbyć się uśmiechu z twarzy. Czekałam tylko aż zobaczę moją rodzinkę!
     Czekali na mnie z transparentem "welcome Julia!" i widoczną radością. Powitanie było tak samo przyjemne jak reszta pobytu, aż do teraz. Z większych wydarzeń mogę wymienić wczorajszą podróż do Galveston. Jest to pewnego rodzaju wyspa Teksasu ale co najważniejsze najstarsze miasto stanu! Moja host mama opowiedziała mi sporo o tym mieście i powiem wam, że jest dosyć ciekawe!
     Poza tym mimo wysokiej temperatury i wilgotnego powietrza lubię tą pogodę. Nie jest wcale tak zła jak mi się wydawało, że będzie. Mimo wszystko wszędzie przemieszczamy się samochodem. Jest tu bardzo łatwo się odwodnić. Wszyscy zawsze mają przy sobie wodę. Najczęściej z lodem. Dla porównania dodam, że w Polsce mogłam wypić pół litra wody dziennie i wystarczało mi to. Teraz moje zapotrzebowanie wynosi ponad dwa litry, czyli wzrosło o jakieś 400%.
    Powiem jeszcze pare słów o mojej szkole i przedmiotach. Cały budynek jest około dwa razy większy od szkoły do której ja chodziłam. Uczęszcza do niej koło tysiąca uczniów. Gdy wchodzi się przez główne wejście można zobaczyć ogromną "stołówkę", gdzie większość uczniów spotyka się przed lekcjami i oczywiście podczas przerwy na lunch.
     Jeśli chodzi o przedmioty jakie wybrałam to: Algebra (matematyka), chemia (przyrodnicze), historia świata (historia), angielski, plastyka, w-f, design kostiumów (do teatru) i yearbook. Jako sport wzięłam tenis, bo kiedyś już go próbowałam i było całkiem fajnie.
     Jednak na ten czas nie mam za dużo do powiedzenia o szkole, nauce, uczniach, itp., bo rok szkolny się jeszcze nie zaczął. Myśle, że po prostu napisze osobny wpis na ten temat. Pozdrawiam czytelników i proszę o opinie w komentarzach!


Komentarze

  1. Ale super, że jesteś już na miejscu 😍
    Kiedy zaczynasz szkołę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam zacząć 28 sierpnia ale w najnowszym wpisie dowiesz się co się stało!
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Dopiero teraz ogarnęłam, że przecież mieszkasz tak blisko Houston :/
      Trzymajcie się tam!

      Usuń
  2. hej! mam pytanie, jak nazywa sie wymiana/ program, w ktorym bierzesz udzial?
    jesli gdzies o tym wspominalas to najmocniej przepraszam, musialam przeoczyc:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zmiany, myśli, postrzeganie rzeczywistości

Życie ogółem jest ciężkie do zrozumienia. Każdy rodzi się wyjątkowy z odmienną osobowością, charakterem. Oczywiście otoczenie ma wpływ na to jacy się stajemy. Ale to my decydujemy jacy będziemy w przyszłości. Na dłuższą metę nie można usprawiedliwiać się przeszłością, bo to my wybieramy jacy staniemy się w przyszłości, nie ludzi jacy nas otaczają. Nasze cechy osobowości nas definiują. Są to i dobre i złe, na szczęście mamy możliwość ich szlifowania. Nikt nam nie może zabronić rozwijania się. Ludzki umysł nie ma granic. Od nas zależy nasze życie. Osobiście uważam, że najlepiej zacząć poszukiwać siebie w młodym wieku, bo to pomoże nam w przyszłości. Poznawanie własnych cech a później szlifowanie ich jest ważne w rozwoju osobistym. Dla wielu trudne do wychwycenia w samych siebie są negatywne cechy. Ale to dlatego, że jesteśmy zapatrzeni w siebie. A to jest już jedna cecha. Tylko tak dalej. Szlifować cech nie możemy w strefie komfortu. Jest to praktycznie niemożliwe. Nic z tego nie wyjd

Trudny czas na wymianie.. i poznawanie przyjaciół!

   Witam wszystkich bardzo serdecznie! Na wstępie chciałam zaznaczyć, że piszę ten wpis po raz drugi już, jednak pierwotna wersja zadecydowała się nie zapisać przez co zostałam zmuszona pisać to ponownie. Ale nie żałuję w sumie bo mogę zwrócić uwagę na więcej szczegółów! O, zapomniałam powiedzieć, że tematem tego posta będzie.. właśnie, co będzie tematem tego posta? W sumie nie wiem jak to określić. Może zacznę od tego, że pewnie spora część z was, która obserwuje mnie na social mediach (SC: osajulss IG: osajulss) zwróciła uwagę, że mój wygląd trochę się zmienił a później wrzuciłam zdjęcie z kulami albo z czymś na kostce. Także to będzie mniej więcej opisane w połowie mojej historii.    Od kiedy przyjechałam do Ameryczki zaczęłam próbować nowych rzeczy, a co za tym idzie nowego jedzenia, które z resztą pokochałam. Bo gdzie znajdziesz lepsze meksykańskie jedzenie (poza Meksykiem oczywiście) niż w Texasie! Wiadomo nie mówię tu nie tylko o meksykańskim jedzeniu, a także o wszelkiego typu

Fun facts - USA (Texas), czyli jak to wygląda od strony "wymieńca"

Serdecznie witam na kolejnym wpisie! Możecie się pewnie domyśleć, że znajdą się tutaj śmieszne (może bardziej nieprzewidziane) fakty na temat Stanów (Texasu, u know..). Jednak zanim zacznę chciałam podziękować wszystkim za tyle wyświetleń i miłych komentarzy! Dzięki temu, uwierzcie mi, że mam coraz większą motywację do dalszego prowadzenia bloga! Myślę, że dobrym pomysłem jest podanie nazw do moich kont społecznościowych, bo pewnie spora część z was jest ciekawa jak ta codzienność na prawdę wygląda! Tak więc SNAPCHAT: osajulss & INSTAGRAM: osajulss. Jeśli macie pytania, nie wstydźcie się pisać, bądź snapować! Jestem otwartą osobą po tych dwóch miesiącach z nowymi ludźmi (na pewno bardziej odważna, na prawdę). Także do zobaczenia na mediach społecznościowych i zapraszam do faktów!    1. Pierwsze na co zwróciłam uwagę po przyjeździe to duże samochody. NIGDZIE na świecie nie widziałam tylu tak OGROMNYCH aut.    2. Większość ludzi jest totalnie otwarta i wszyscy kochają komplementy!