Przejdź do głównej zawartości

Rozmowa kwalifikacyjna, czyli jak to wszystko się zaczeło...

   W związku z tym, że z całym składaniem papierków i zgłaszaniem się na wymianę obudziłam się tak późno (bo dopiero na przełomie luty/marzec) to moja rozmowa odbyła się chyba w jednym z ostatnich terminów. Swoją drogą nie wiem czemu tak uradowałam się mailem od YFU z wiadomością o rozmowie, bo jak doszło co do czego, to myślałam, że dostanę palpitacji serca ze stresu (a mogę powedzieć, że jest mi on praktycznie obcy, w sensie stres).

   Może przejdźmy do rzeczy. Przede wszystkim rozmowa kwalifikacyjna na wymianę nie wygląda, jak typowa rozmowa kwalifikacyjna. Żeby stres był mniejszy, razem z tobą są jeszcze inni kandydaci (w moim przypadku byłyśmy we dwie <Pozdrawiam Milenę!>). To obniżenie poziomu stresu w moim przypadku podwyższyło go (nie wiem jak ja funkcjonuję).
   Przed nami siedziała komisja, czyli pani szefowa, pani koordynatorka i wolontariuszka. Niestety w stresie zapominam co i jak i co jest po czym i gdzie i w ogóle kiedy, więc przebiegu zdarzeń niestety dokładnie nie podam. Mogę napisać jak to mniej więcej wyglądało. 
   No więc tak: Takie typowe przedstawienie się (imię, wiek, szkoła, co lubisz, itp.). Następnie pani szefowa opowiada dwie sytuacje, w których osoba na wymianie się znalazła i ma problem, a ty musisz je rozwiązać (W tym momencie, po pierwsze, nie umiałam się skupić,  po drugie, myślałam, że serce wyskoczy mi z klatki piersiowej. Innymi słowy mój stres sięgał zenitu). Kiedy ten horror się skończy wydaje mi się, że przedstawiasz swoją rodzinę w języku, który obowiązuje w kraju, do którego jedziesz i po angielsku. Na końcu wychodzisz na korytarz i czekasz chwilę na wiadomość, czy leczisz spełniać marzenia czy zostajesz w domku (myślę, że ten moment dla normalnego człowieka jest najbardziej stresujący ale ze mnie na korytarzu zeszła cała presja). Po około dwóch minutach zapraszają cię do biura razem z rodzicami i mówią co i jak z zakwalifikowaniem się. W moim przypadku obie lecimy, tyklo że Milena do Chile! Podziwiam ją, na prawdę.
   Gdy już wiesz, że przez te dziesięć miesięcy nie będziesz siedział w swoim łóżeczku pod cieplutką kołderką i oglądał seriali, dostajesz internetową "ankietę"(nie wiem jak to nazwać inaczej), którą (w moim przypadku) musisz wypełnić w tydzień. Jest dość szczegółowa, więc nie przygotowuj się na jakieś wypady ze znajomymi przez te siedem dni. 


To moje "zdjęcie profilowe" do ankiety jakby co (takie mało wyjściowe, rozczochrane ale za to prawdziwe!).

PS. Przepraszam za ten chaos w spsobie mojego pisania, ale dzisja jakoś nie potrafię inaczej.



Komentarze

  1. Hejka! Mam pewne pytanie. W tym roku również się staram wyjechać na wymianę z YFU i zastanawiam się w jakim czasie od wysłania formularza dostałaś wiadomość z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną. Ja oczywiście odchodzę od zmysłów, że jakimś cudem moja aplikacja nie doszła na czas i nie będę brana pod uwagę itp. Wiem, że już wróciłaś z wymiany ale i tak gratuluję super przygody i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zmiany, myśli, postrzeganie rzeczywistości

Życie ogółem jest ciężkie do zrozumienia. Każdy rodzi się wyjątkowy z odmienną osobowością, charakterem. Oczywiście otoczenie ma wpływ na to jacy się stajemy. Ale to my decydujemy jacy będziemy w przyszłości. Na dłuższą metę nie można usprawiedliwiać się przeszłością, bo to my wybieramy jacy staniemy się w przyszłości, nie ludzi jacy nas otaczają. Nasze cechy osobowości nas definiują. Są to i dobre i złe, na szczęście mamy możliwość ich szlifowania. Nikt nam nie może zabronić rozwijania się. Ludzki umysł nie ma granic. Od nas zależy nasze życie. Osobiście uważam, że najlepiej zacząć poszukiwać siebie w młodym wieku, bo to pomoże nam w przyszłości. Poznawanie własnych cech a później szlifowanie ich jest ważne w rozwoju osobistym. Dla wielu trudne do wychwycenia w samych siebie są negatywne cechy. Ale to dlatego, że jesteśmy zapatrzeni w siebie. A to jest już jedna cecha. Tylko tak dalej. Szlifować cech nie możemy w strefie komfortu. Jest to praktycznie niemożliwe. Nic z tego nie wyjd

Trudny czas na wymianie.. i poznawanie przyjaciół!

   Witam wszystkich bardzo serdecznie! Na wstępie chciałam zaznaczyć, że piszę ten wpis po raz drugi już, jednak pierwotna wersja zadecydowała się nie zapisać przez co zostałam zmuszona pisać to ponownie. Ale nie żałuję w sumie bo mogę zwrócić uwagę na więcej szczegółów! O, zapomniałam powiedzieć, że tematem tego posta będzie.. właśnie, co będzie tematem tego posta? W sumie nie wiem jak to określić. Może zacznę od tego, że pewnie spora część z was, która obserwuje mnie na social mediach (SC: osajulss IG: osajulss) zwróciła uwagę, że mój wygląd trochę się zmienił a później wrzuciłam zdjęcie z kulami albo z czymś na kostce. Także to będzie mniej więcej opisane w połowie mojej historii.    Od kiedy przyjechałam do Ameryczki zaczęłam próbować nowych rzeczy, a co za tym idzie nowego jedzenia, które z resztą pokochałam. Bo gdzie znajdziesz lepsze meksykańskie jedzenie (poza Meksykiem oczywiście) niż w Texasie! Wiadomo nie mówię tu nie tylko o meksykańskim jedzeniu, a także o wszelkiego typu

Fun facts - USA (Texas), czyli jak to wygląda od strony "wymieńca"

Serdecznie witam na kolejnym wpisie! Możecie się pewnie domyśleć, że znajdą się tutaj śmieszne (może bardziej nieprzewidziane) fakty na temat Stanów (Texasu, u know..). Jednak zanim zacznę chciałam podziękować wszystkim za tyle wyświetleń i miłych komentarzy! Dzięki temu, uwierzcie mi, że mam coraz większą motywację do dalszego prowadzenia bloga! Myślę, że dobrym pomysłem jest podanie nazw do moich kont społecznościowych, bo pewnie spora część z was jest ciekawa jak ta codzienność na prawdę wygląda! Tak więc SNAPCHAT: osajulss & INSTAGRAM: osajulss. Jeśli macie pytania, nie wstydźcie się pisać, bądź snapować! Jestem otwartą osobą po tych dwóch miesiącach z nowymi ludźmi (na pewno bardziej odważna, na prawdę). Także do zobaczenia na mediach społecznościowych i zapraszam do faktów!    1. Pierwsze na co zwróciłam uwagę po przyjeździe to duże samochody. NIGDZIE na świecie nie widziałam tylu tak OGROMNYCH aut.    2. Większość ludzi jest totalnie otwarta i wszyscy kochają komplementy!