Pierwszy raz mam tak, że nie potrafię sobie uświadomić tego, że są już wakacje. Bardzo ciekawe uczucie bo cały czas sądzisz, że zaraz skończy się weekend i myślisz, że będziesz musiał się uczyć do jakiegoś sprawdzianu z gegry. Tak czy inaczej za sprawdzianami na pewno nie będę tęsknić. Może niektóre osoby z gimnazjum zapadną mi w pamięci. Nie powiem, że nie.
Poza tym za mną jest już wypełnianie papierków wizowych. Powiem wam, że ich treść jest na prawdę interesująca. Wiecie może czy jestem przedstawicielką jakiejś organizacji terrorystycznej? A może handluję organami? Albo nielegalnie wywożę dzieci za granicę? Zostawię was z tymi pytaniami bez komentarza.. Teraz czeka mnie tylko rozmowa z konsulem. Całe szczęście im bliżej tego zdarzenia tym mniej się stresuję, więc jest dobrze. Może jak poznam termin rozmowy to trochę puls mi przyspieszy ale żyję nadzieją, że to tylko chwilowo.
Chyba jednak serce zacznie mi bić najmocniej jak dostanę swoją host rodzinę. Powiem wam, że cały czas odświeżam zgłoszenia na YFU USA i zostało już tylko jedno z Polski. Hmm...ciekawe kogo? Oczywiście, że Julki! Z tego powodu jeszcze bardziej nie mogę się doczekać. Wiem jedynie, że przydzielono mnie do regionu Western (pomińmy fakt, że to połowa kraju). Nic mi ta wiedza nie daje bo wiem, że mogę trafić zarówno na mrożącą krew w żyłach Alaskę, jak i do rozgrzewającej ludzkie serca Californi (wyznam szczerze, że nie pogardziłabym tym drugim). Chociaż wiadomo, że najważniejsza jest rodzina, więc najbardziej czekam na tych właściwych ludzi co zechcą przyjąć taką Julkę pod swój dach.
Nie byłabym sobą jakbym nie powiedziała czegoś o moich końskich przygodach. W ostatni weekend brałam udział w konsultacjach skokowych i bardzo dużo z nich wyciągnęłam, włączając zakwasy na całej długości ciała. Dodatkowo w pierwszy dzień spadłam na lędźwie (lewa strona), plus schodząc z konia skoczyłam sobie na lewą kostkę, więc ta część mojego ciała jest w stanie opłakanym (pomijam już mój lewy nadgarstek, który od paru miesięcy chyba jest trochę nadpobudliwy, bo nie chce siedzieć na swoim miejscu, tylko cały czas skacze).
Powyżej widzicie moje zeszłoroczne ulubione zdjęcie z wakacji. Jakoś w końcu muszę się wbić w ten słoneczny klimat (którego nie ma). Bo przecież deszcz i wiatr to nie to samo co słońce i... słońce (?). Zaczęły się wakacje, a razem z nimi wakacyjne wyjazdy. W tym roku oprócz mojego rocznego wypadu do Stanów, w drugim tygodniu lipca lecę z mamą do Londynu. To deszczowe miasto jest bardzo ciekawe, bo za każdym razem jak się tam pojawiam mogę zobaczyć coś nowego i ciekawego. Tym razem planuję zwiedzić przedmieścia i jakieś wsie w okolicy. Fascynują mnie takie miejsca. Całe szczęście los tak chciał, że mam wujka, który mieszka w Londynie na stałe, więc nie jestem zmuszona wynajmować przewodnika do zwiedzania. Staram się jednak nie nastawiać na konkretne miejsca do zobaczenia, lecz jeśli by się stało tak, że wyjechałabym poza granice miasta, byłabym bardzo zadowolona.
Na koniec chciałabym się wam pochwalić jaką tematyczną do mojego wyjazdu piosenkę pokazała mi mama (bo kto inny?): https://youtu.be/ViXcKumum2s
Miłego słuchania i pozdrawiam cieplutko z tych deszczowych Rozłóg!
Poza tym za mną jest już wypełnianie papierków wizowych. Powiem wam, że ich treść jest na prawdę interesująca. Wiecie może czy jestem przedstawicielką jakiejś organizacji terrorystycznej? A może handluję organami? Albo nielegalnie wywożę dzieci za granicę? Zostawię was z tymi pytaniami bez komentarza.. Teraz czeka mnie tylko rozmowa z konsulem. Całe szczęście im bliżej tego zdarzenia tym mniej się stresuję, więc jest dobrze. Może jak poznam termin rozmowy to trochę puls mi przyspieszy ale żyję nadzieją, że to tylko chwilowo.
Chyba jednak serce zacznie mi bić najmocniej jak dostanę swoją host rodzinę. Powiem wam, że cały czas odświeżam zgłoszenia na YFU USA i zostało już tylko jedno z Polski. Hmm...ciekawe kogo? Oczywiście, że Julki! Z tego powodu jeszcze bardziej nie mogę się doczekać. Wiem jedynie, że przydzielono mnie do regionu Western (pomińmy fakt, że to połowa kraju). Nic mi ta wiedza nie daje bo wiem, że mogę trafić zarówno na mrożącą krew w żyłach Alaskę, jak i do rozgrzewającej ludzkie serca Californi (wyznam szczerze, że nie pogardziłabym tym drugim). Chociaż wiadomo, że najważniejsza jest rodzina, więc najbardziej czekam na tych właściwych ludzi co zechcą przyjąć taką Julkę pod swój dach.
Nie byłabym sobą jakbym nie powiedziała czegoś o moich końskich przygodach. W ostatni weekend brałam udział w konsultacjach skokowych i bardzo dużo z nich wyciągnęłam, włączając zakwasy na całej długości ciała. Dodatkowo w pierwszy dzień spadłam na lędźwie (lewa strona), plus schodząc z konia skoczyłam sobie na lewą kostkę, więc ta część mojego ciała jest w stanie opłakanym (pomijam już mój lewy nadgarstek, który od paru miesięcy chyba jest trochę nadpobudliwy, bo nie chce siedzieć na swoim miejscu, tylko cały czas skacze).
![]() |
Wakacyjne wspomnienia z Antonio <3 |
Na koniec chciałabym się wam pochwalić jaką tematyczną do mojego wyjazdu piosenkę pokazała mi mama (bo kto inny?): https://youtu.be/ViXcKumum2s
Miłego słuchania i pozdrawiam cieplutko z tych deszczowych Rozłóg!
Komentarze
Prześlij komentarz