Przejdź do głównej zawartości

Trudny czas na wymianie.. i poznawanie przyjaciół!

   Witam wszystkich bardzo serdecznie! Na wstępie chciałam zaznaczyć, że piszę ten wpis po raz drugi już, jednak pierwotna wersja zadecydowała się nie zapisać przez co zostałam zmuszona pisać to ponownie. Ale nie żałuję w sumie bo mogę zwrócić uwagę na więcej szczegółów! O, zapomniałam powiedzieć, że tematem tego posta będzie.. właśnie, co będzie tematem tego posta? W sumie nie wiem jak to określić. Może zacznę od tego, że pewnie spora część z was, która obserwuje mnie na social mediach (SC: osajulss IG: osajulss) zwróciła uwagę, że mój wygląd trochę się zmienił a później wrzuciłam zdjęcie z kulami albo z czymś na kostce. Także to będzie mniej więcej opisane w połowie mojej historii.
   Od kiedy przyjechałam do Ameryczki zaczęłam próbować nowych rzeczy, a co za tym idzie nowego jedzenia, które z resztą pokochałam. Bo gdzie znajdziesz lepsze meksykańskie jedzenie (poza Meksykiem oczywiście) niż w Texasie! Wiadomo nie mówię tu nie tylko o meksykańskim jedzeniu, a także o wszelkiego typu fast foodach i innych słodyczach. Jak możecie się teraz domyślić ma to pewien wpływ na ludzkie ciało (niekoniecznie pożądany). Także nie uwierzycie.. zaczęłam przybierać na wadze! OMG!! No i co teraz zrobić!? No tak! Moja host mame ma członkostwo na siłowni niedaleko! Okej, więc dogadaliśmy się i zostałam ostatecznie dołączona do jej pakietu rodzinnego co jak pewnie wiecie nie poszło na marne. Moje pierwsze dni tam nie mogłabym nazwać ćwiczeniem. Było to raczej szukanie odpowiedniego miejsca do ćwiczenia i poznawanie każdej dziwnej maszyny. Jednak po tym etapie zdałam sobie sprawę, że bieganie na bieżni wcale nie jest takie złe. Zaczęłam od dziesięciu minut truchtu co nie było dla mnie wcale takie łatwe. Jak się domyślacie później było coraz lepiej ale tutaj zatrzymam się na moment i przejdę do piłki nożnej.
   Soccer. Jak już wspominałam w poprzednich wpisach, zaczęłam trenować. Całkiem mnie to pochłonęło. Właściwie mogę powiedzieć, że dołączyło do szerokiego grona moich pasji i zainteresowań. Codziennie na ósmej godzinie lekcyjnej albo szłyśmy z drużyną na siłownię i ćwiczyłyśmy nasze muskuły, albo graliśmy w "gałę". Także zaczęłam czuć się już odważna na boisku, miałam dołączyć do klubu poza szkołą i ogólnie coraz lepiej mi szło, aż tu nagle... Okej, przejdźmy do rzeczy. Na jednych z zajęć, na boisku, dobieraliśmy się w drużyny i graliśmy zmieniając się po strzeleniu gola. Także gram i idzie mi, nie powiem, bardzo dobrze. Staram się i w ogóle spoczko Julka. Biegnę normalnie do piłki albo i nie do piłki (dawno to już było dosyć więc nie pamiętam) ale tak czy inaczej, biegnę. Nagle czuję, że coś przeskakuje mi w kostce i mam blokadę, tak że nie mogę nią za bardzo poruszać ale próbuję i czuję jak wskakuje na swoje miejsce.
   To był opis momentu, który właściwie zmienił na jakiś czas moje życie. A prawdę mówiąc nie na jakiś czas a właściwie zaważył na mojej przyszłości. Nie chcę też wyolbrzymiać i mówić jaką to ja nie jestem kaleką i co mi się tu nie dzieje bo nie jest to pierwszy staw, który mi zaczął przeskakiwać, więc wiem mniej więcej, że po prostu muszę nauczyć się z tym żyć. Dobrze, ale teraz wróćmy do historii.
   Pierwsze dni były chyba najtrudniejsze. Nie wiem czy może ktoś z was wie jak to jest mieć coś/ być w czymś dobrym i nagle jest ci to zabrane. Nie za fajne uczucie. W moim przypadku też nie było mamusi która pochucha, podmucha, pocałuje nóżkę i powie, że wszystko będzie dobrze. Nie miałam też za bardzo przyjaciół, którzy wesprą, rozśmieszą i dadzą nadzieję. Zostałam z tym praktycznie na własną rękę. Oczywiście była host mama i host siostry ale nie jest to jednak to samo.
   Dzień po zdarzeniu nie mogłam iść do szkoły bo nie miałam jeszcze kuli. Później przez parę kolejnych dni uczyłam się chodzić o kulach. W sumie teraz całkiem dobrze mi to wychodzi. Taki plus. Z resztą nie jedyny. W ciągu tych kilku dni znalazłam osoby, które zostały moimi przyjaciółmi. Może i jest trochę prawdy w tym powiedzeniu, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w potrzebie.. Dzięki nim nie załamałam się psychicznie i nie poddałam się. Dały mi nadzieję i sprawiły, że poczułam się komfortowo w zupełnie nowym otoczeniu. Jestem za to bardzo wdzięczna.
Najlepsza ekipa!
   Oczywiście kiedy już przetrwałam ten okres z kulami i wszystko wracało do normy miałam chwile załamanie, kiedy na przykład kostka przeskakiwała mi bez przyczyny. Było tego bardzo dużo. Nadal z resztą są takie momenty ale nie poddaję się bo mam cele, które sobie cały czas wyznaczam i dążę do nich mimo wszystkich utrudnień i niedogodności. Chociażby w ten poniedziałek mamy soccer tryouts (ugrupowanie do drużyn z piłki nożnej) i muszę przebiec 2 mile (trochę ponad 3? kilometry) w mniej niż 17 minut. Udaję mi się już to zrobić, ale pod koniec umieram. Wiem jednak, że łatwiej będzie jak koło mnie będą biegły osoby, więc to jest na razie moja motywacja!
   Także trzymajcie za mnie kciuki, żebym dostała się do dobrej drużyny i pozostała w formie! Pa pa!

Komentarze

  1. Mam pytanie, jak wyglądała u Ciebie sprawa z językiem? Znałaś dobrze angielski, czy tak, że się dogadasz, ale nie jakoś perfekcyjnie? Jaki miałaś poziom wyjeżdżając (A, B1, C1 itp.)?
    PS. Świetny jest ten blog, super swobodnie piszesz przez co lekko sie go czyta, tak trzymaj ✋

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zmiany, myśli, postrzeganie rzeczywistości

Życie ogółem jest ciężkie do zrozumienia. Każdy rodzi się wyjątkowy z odmienną osobowością, charakterem. Oczywiście otoczenie ma wpływ na to jacy się stajemy. Ale to my decydujemy jacy będziemy w przyszłości. Na dłuższą metę nie można usprawiedliwiać się przeszłością, bo to my wybieramy jacy staniemy się w przyszłości, nie ludzi jacy nas otaczają. Nasze cechy osobowości nas definiują. Są to i dobre i złe, na szczęście mamy możliwość ich szlifowania. Nikt nam nie może zabronić rozwijania się. Ludzki umysł nie ma granic. Od nas zależy nasze życie. Osobiście uważam, że najlepiej zacząć poszukiwać siebie w młodym wieku, bo to pomoże nam w przyszłości. Poznawanie własnych cech a później szlifowanie ich jest ważne w rozwoju osobistym. Dla wielu trudne do wychwycenia w samych siebie są negatywne cechy. Ale to dlatego, że jesteśmy zapatrzeni w siebie. A to jest już jedna cecha. Tylko tak dalej. Szlifować cech nie możemy w strefie komfortu. Jest to praktycznie niemożliwe. Nic z tego nie wyjd

Fun facts - USA (Texas), czyli jak to wygląda od strony "wymieńca"

Serdecznie witam na kolejnym wpisie! Możecie się pewnie domyśleć, że znajdą się tutaj śmieszne (może bardziej nieprzewidziane) fakty na temat Stanów (Texasu, u know..). Jednak zanim zacznę chciałam podziękować wszystkim za tyle wyświetleń i miłych komentarzy! Dzięki temu, uwierzcie mi, że mam coraz większą motywację do dalszego prowadzenia bloga! Myślę, że dobrym pomysłem jest podanie nazw do moich kont społecznościowych, bo pewnie spora część z was jest ciekawa jak ta codzienność na prawdę wygląda! Tak więc SNAPCHAT: osajulss & INSTAGRAM: osajulss. Jeśli macie pytania, nie wstydźcie się pisać, bądź snapować! Jestem otwartą osobą po tych dwóch miesiącach z nowymi ludźmi (na pewno bardziej odważna, na prawdę). Także do zobaczenia na mediach społecznościowych i zapraszam do faktów!    1. Pierwsze na co zwróciłam uwagę po przyjeździe to duże samochody. NIGDZIE na świecie nie widziałam tylu tak OGROMNYCH aut.    2. Większość ludzi jest totalnie otwarta i wszyscy kochają komplementy!